Rozmowa z zespołem Leszcze, który 9 czerwca wystąpi na 55. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.
W ostatnim czasie o Leszczach było trochę cicho. Postanowiliście chyba to zmienić i wskoczyć na sprawdzony akwen muzyczny, bo do zespołu wrócił Maciej Miecznikowski.
Stara miłość nie rdzewieje (śmiech), mieliśmy ”romanse” z Kasią Pakosińską oraz Kacprem Kuszewskim, które zaowocowały mam nadzieję trwałą przyjaźnią. Dużo się nauczyliśmy o sobie, wydaje się, że ten okres rozłąki był nam obopólnie potrzebny. Z punktu widzenia grupy przetrwaliśmy trudny okres, który nas zintegrował, odkryliśmy, że jesteśmy bardziej niż przypuszczaliśmy grupą nie tylko muzyków, ale też kolegów, na których można liczyć w trudnych sytuacjach…., coś się zrobiło poważnie i patetycznie, ale to prawda.
Jak to się stało, że do składu wrócił Maciej Miecznikowski ? Zatęskniliście za sobą?
Na całe szczęście istnieją telefony i zdzwoniliśmy się. Prawdą jest, że nie zerwaliśmy nigdy naszych kontaktów i wzajemnych dobrych relacji, a jak wiadomo tam gdzie są dobre relacje zawsze możliwa jest współpraca. Po naszych pierwszych po dłuższej przerwie wspólnych z Maciejem próbach, które odbyliśmy, a jakże w Starogardzie okazało się, że ciągle jest między nami „chemia” . Wynikiem naszej obecnej współpracy są nagrania, których dokonaliśmy u Piotrka Chrapkowskiego, jeden z numerów o roboczym tytule „Studniówka” będzie naszym nowym singlem. Czy zmieniliśmy styl? Nieeeee! Nigdy, przenigdy zawsze graliśmy i gramy muzykę dla ludzi, o sprawach oczywiście najważniejszych czyli o uczuciach „do tańca i do różańca”, oczywiście w naszym stylu z przymrużeniem oko i z leszczowym dystansem (śmiech)
Z tego co wiem wracacie na opolski festiwal, który ma dla Was szczególne znaczenie.
Na wieść o naszym zejściu z Maciejem organizatorzy tegorocznego 55 Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu zaprosili nas do wzięcia udziału w koncercie premier w charakterze gości. Występ na najważniejszym polskim festiwalu o bogatej tradycji jest zawsze ogromnym wyróżnieniem i przeżyciem. Wydaje mi się, że najbardziej przeżywają to nasze żony i mamy (śmiech). Na festiwalu opolskim występowaliśmy czterokrotnie, zdobywając w roku 2002 nagrodę dziennikarzy za piosenkę „Ta dziewczyna”, w roku 2008 niezwykle cenną dla nas nagrodę publiczności za utwór „Tak się bawi nasza klasa”. Radość nasza jest tym większa, że w tym roku nasz zespół obchodzi „osiemnastkę” i jak wiadomo jako dorosły podmiot może pozwolić sobie na więcej (śmiech)
Na deskach amfiteatru opolskiego będziecie mieć swój recital. Czego może spodziewać się publiczność?
Poproszono nas o wykonanie mini recitalu, podczas którego zagramy nasze nagrodzone w Opolu piosenki oraz wiązankę polskich przebojów. Jak zwykle chcemy zachęcić wszystkich do wspólnej zabawy, śpiewu i tańców, jak znacie Macieja to wiecie, że będą niespodzianki, my już się boimy czym tym razem nas zaskoczy. Zapraszamy przed telewizory 09 czerwca, będzie się działo!
Jakie są Wasze plany po Festiwalu w Opolu?
Koncerty, koncerty i jeszcze raz zabawa, podczas koncertów oczywiście! Mamy nadzieję, że publiczność życzliwie przyjmie nasz nowy singiel, o którym już wspominałem. Tegoroczna trasa koncertowa odbywa się pod hasłem „Osiemnaste urodziny zespołu Leszcze”. Jest naszym marzeniem, aby po wielu latach wystąpić w naszym mieście rodzinnym i zaprosić wszystkich do świętowania naszych urodzin, szukamy też kogoś kto pomógłby nam zrealizować ten koncert latem, a może jesienią w Starogardzie.
Muszę zapytać o starogardzką część zespołu. Jacek Sadowski i Piotr Chrapkowski nie znudzili się towarzystwem Leszczy?
Nasz wywiad zaczynaliśmy stwierdzeniem „stara miłość nie rdzewieje” i to jest tajemnica naszej długoletniej współpracy, często mówimy o sobie „rodzina Leszczykowskich (śmiech), mówiliśmy też przed chwilą o naszych dobrych i wydaje się coraz lepszych relacjach. W tym tkwi tajemnica naszej długoletniej, często nie ukrywam burzliwej współpracy. Jesteśmy zespołem ludzi grających muzykę, ale przede wszystkim zespołem kolegów.