Najwięcej radości dają jej podróże. Kiedy to zrozumiała, nie przypuszczała nawet, że będzie mogła tę pasję pogodzić z pracą zawodową. A jednak. Daria Wiecka od czterech lat pracuje jako stewardessa.
Niektórzy twierdzą, że nic nie dzieje się przypadkiem. Zdaniem innych całym naszym życiem rządzi właśnie przypadek. Pochodząca ze Skarszew Daria Wiecka należy do tej drugiej grupy. Od dziecka interesowała się zwierzętami. W starogardzkim klubie Agro Kociewie trenowała jeździectwo. Po ukończeniu I Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie w Starogardzie Gdańskim rozpoczęła studia na kierunku medycyna weterynaryjna na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. – Kiedy studiowałam, zdałam sobie sprawę jak bardzo uwielbiam podróżować. Tak naprawdę dopiero wtedy zaczęłam wyjeżdżać. Ale jak pogodzić to z trudnym, wymagającym i nie pozostawiającym dużo wolnego czasu kierunkiem, nie miałam pojęcia. Aż pewnego dnia otrzymałam maila z informacją, że Ryanair szuka chętnych do pracy na stanowiskach stewardess/stewardów. Rekrutacja odbywała się w Gdańsku. Miałam akurat wolny weekend, więc dlaczego by nie pojechać, zobaczyć, choćby z czystej ciekawości. Byłam wówczas na ostatnim semestrze weterynarii, tuż po powrocie z wymiany studenckiej, Erasmusa, którego odbyłam w Lugo (Galicja). Śmiało mogę powiedzieć, że był to najpiękniejszy okres w moim życiu. Obiecałam sobie wtedy, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby wrócić do Hiszpanii. Nie wiedziałam tylko jeszcze jak się do tego zabrać – z uśmiechem opowiada Daria Wiecka.
Wkrótce pozytywnie przeszła rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko stewardessy i mogła zacząć latać, mieszkając w dowolnie wybranym przez siebie kraju. Dziewczyna nie zastanawiała się długo. Oferta spadła jej przecież, dosłownie i w przenośni, prosto z nieba. –Zdałam końcowe egzaminy z weterynarii i już pod koniec lutego 2013 roku leciałam do Porto, żeby zacząć 6-tygodniowy kurs i zdobyć dyplom upoważniający do pracy jako stewardessa. Potem przyszedł długo oczekiwany moment… powrót do mojej Hiszpanii. Tym razem do innej prowincji, Katalonii. Dostałam bazę w uroczym miasteczku, Gironie – mówi dziewczyna.
W Ryanairze Daria pracowała dokładnie 4 lata. Przez 2 z nich zbazowana była w Gironie, a 2 lata w Barcelonie. Niedawno zdecydowała się na zmianę linii lotniczych i 2 czerwca 2017 roku zaczęła pracę dla EasyJet. Wiązało się to również ze zmianą miejsca zamieszkania. Daria przeprowadziła się do Francji, a konkretnie do Nicei.
Praca stewardessy nie należy do najłatwiejszych. Trzeba liczyć się z wieloma wyrzeczeniami, na przykład częstą nieobecnością podczas rodzinnych świąt, czy uroczystości. Organizm narażony jest na problemy związane z nieregularnym trybem życia oraz z pracą na naprawdę dużej wysokości i w zamkniętym pomieszczeniu. Jego suche powietrze szkodzi cerze, włosom oraz odporności. Wszystkie te minusy równoważą jednak zalety tej pracy. Przynosi ona wiele satysfakcji. Zapewnia nieustanny kontakt z ludźmi, pozwala nawiązywać nowe znajomości oraz poznawać różne kultury. Daria stwierdziła, że na pewno nie można narzekać na rutynę. – Chociaż podczas każdego lotu wykonujemy te same czynności, to żaden nie jest taki sam – powiedziała. – Praca na wysokości 10 000 m zapewnia niesamowite widoki. Moim ulubionym są ośnieżone szczyty Alp, gdy przelatujemy nad północnymi Włochami, Francją lub Austrią. Coś pięknego – dodała Daria.
Bohaterkę artykułu cieszy to, że jako stewardessa może umilić komuś lot. – Nierzadko mamy do czynienia z pasażerami, którzy panicznie boją się latania lub też z osobami wymagającymi niewielkiej interwencji medycznej. Pomagamy im, a podziękowania i wszystkie miłe słowa, które słyszymy po lądowaniu są niezwykle budujące. Te sytuacje przypominają, że naszym celem nie jest sprzedaż puszki Pepsi na pokładzie, ale sprawienie, by dany lot był nie tylko bezpieczny, ale i jak najlepiej zapamiętany przez naszych pasażerów. Gdy to się udaje, czujemy ogromną satysfakcję – mówi Daria.
Tak, jak w każdym innym zawodzie, żeby zostać stewardessą lub stewardem trzeba mieć odpowiednie kwalifikacje i predyspozycje. Wymagania niektórych linii lotniczych, na przykład Emirates Airlines, są naprawdę wysokie. W większości pożądane jest wcześniejsze doświadczenie w pracy z ludźmi, obsługa klienta, znajomość języków obcych (im więcej, tym lepiej), umiejętność pływania, ponad 160 cm wzrostu oraz komunikatywność i umiejętność pracy w zespole. Po naborze kandydatów większość linii lotniczych organizuje własne kursy upoważniające do latania jako stewardessy albo stewardzi. Niektóre linie, jak na przykład Vueling, już podczas rekrutacji wymagają posiadania dyplomu. – Moja pierwsza rekrutacja do Ryanaira składała się z 2 etapów: testu z języka angielskiego i krótkiej rozmowy kwalifikacyjnej. Druga natomiast, do EasyJeta, podzielona była na 3 etapy: pierwszy: mierzenie wzrostu, drugi: praca w grupach i trzeci: obszerna rozmowa z osobą rekrutującą. Przed przystąpieniem do rekrutacji warto zdobyć jak najwięcej informacji na temat danej linii lotniczej – radzi Daria. – Bardzo pomocne są tu fora internetowe – dodaje.
Zawód stewardessy często kojarzy się z młodymi, szczupłymi, pięknymi dziewczynami. Nasza bohaterka mówi, że to nie do końca dobre postrzeganie załogi. Trzeba pamiętać, że w tej pracy liczy się nie tylko wygląd, ale i doświadczenie, a ono przychodzi z czasem. – Muszę przyznać, że bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam jak wiele Pań i Panów w średnim wieku pracuje w tym zawodzie w EasyJet. Świadczy to, że są dobrze traktowani, zadowoleni z warunków pracy i po prostu ją lubią. W Stanach Zjednoczonych bardzo często można zobaczyć Panie w wieku około 40-50 lat biegające po kabinie samolotu. Z drugiej strony są też linie, w szczególności te z Azji, które przywiązują ogromną wagę do tego, aby dziewczyny mieściły się w danych normach zarówno co do wyglądu, jak i wieku. Poza tym zdecydowanie nie jest to zawód zarezerwowany tylko dla Pań. Ta wcześniejsza tendencja została już bardzo dawno przełamana. Panów też lata sporo – twierdzi Daria.
Stewardessy i stewardzi mają oczywiście także możliwości awansu. Zaczyna się latać jako Junior, czyli zwykły członek załogi i na tym etapie można pozostać. Jeśli ktoś myśli o stanowisku bardziej kierowniczym, o większej odpowiedzialności, może zostać Supervisorem kabiny. Jeżeli natomiast ktoś z biegiem czasu wolałby wykonywać obowiązki także poza samolotem, może starać się o posadę instruktora lotniczego, czy też BaseSuporvisora lub Deputy BaseSupervisora. Dwa ostatnie stanowiska wiążą się raczej z pracą biurową.
Po czterech latach, Daria poznała pokładowe zwyczaje przedstawicieli różnych narodów. – Do klasyków należy zaczynanie celebrowania wieczorów panieńskich i kawalerskich przez Anglików już na pokładzie samolotu, co czasem staje się dobrym testem opanowania dla członków załogi. Ilości zamawianych małych buteleczek ginu, toników i pringles potrafią być wtedy naprawdę imponujące. A jeszcze bardziej niewiarygodna okazuje się ilość pozostawianych po nich śmieci w samolocie. Na włoskich lotach można się poczuć trochę jak na wyprzedaży okularów przeciwsłonecznych i biżuterii, poza tym jest bardzo głośno i chaotycznie. Nasi sąsiedzi, Niemcy to jedni ze wzorcowych pasażerów. Podczas ich lotów wszędzie obecny jest porządek. My, Polacy słyniemy z kolei ze spożywania własnego alkoholu (głównie wódki) na pokładzie. Hiszpanie lubią sobie ponarzekać, a na lotach do Maroko zazwyczaj czuje się intensywny zapach typowych przypraw wywodzących się z tamtego rejonu. Na tych lotach wymagana jest z reguły podwójna dawka naszej cierpliwości – śmieje się Daria.
Dziewczyna obserwuje też pewne tendencje w wyborach kierunków na wakacje. –Skandynawowie uwielbiają spędzać urlop na Wyspach Kanaryjskich, Anglicy na Ibizie. Hiszpanie, a w szczególności Katalończycy, cenią swoje Baleary z Menorcą na czele. Włosi kochają swoją Sycylię i Sardynię. Bardzo popularnymi miastami, do których zmierzają rzesze turystów są Barcelona, Malaga, Neapol, Wenecja, czy Nicea. Możliwość zwiedzania w połączeniu z plażowaniem jest zawsze jednym z najbardziej popularnych połączeń – mówi stewardessa.
Chociaż Daria Wiecka to „dziewczyna z chmur”, bo właśnie w ich pobliżu spędza najwięcej czasu, wcale z głową w chmurach nie chodzi. Po lądowaniu na ziemi, twardo po niej stąpa. Jest gotowa na wiele wyrzeczeń, których wymaga od niej praca zawodowa, bo umożliwia jej realizację największej pasji. Pozwala przecież podróżować. Daria robi to nie tylko podczas wykonywania obowiązków, ale i w czasie prywatnym. Nie zawsze przypada on w weekendy, czy święta, ale bohaterka artykułu wykorzystuje go w pełni. Na razie nie snuje dalekosiężnych planów. Niedawno zmieniła linie lotnicze i miejsce zamieszkania. Czas pokaże, jak dalej potoczy się jej życie. Jednego jest jednak pewna: kilka lat temu, przyjmując ofertę pracy w liniach lotniczych Ryanair, podjęła słuszną decyzję. Dziś robi to, co kocha.
Tekst: Małgorzata Rogala/VERIZANE