Koszykarze Polpharmy sprawili wielką niespodziankę. Po dwóch pewnych wygranych Stelmetu w Zielonej Górze wydawało się, że starogardzianie nie dadzą rady mistrzom Polski. Znakomita ostatnia kwarta wygrana przez Kociewskie Diabły 22:7 dała nie tylko wielkie emocje, ale też zwycięstwo nad zielonogórzanami 65:63.
Polpharma bardzo dobrze weszła w trzeci mecz fazy play off ze Stelmetem Zielona Góra. Słabo spisujący się w ostatnim spotkaniu obu drużyn Marcin Flieger zdecydowanie poprawił skuteczność i to głównie dzięki niemu (10 punktów po 10 minutach gry) oraz twardej obronie Kociewskie Diabły po pierwszej kwarcie prowadziły z mistrzami Polski 17:12.
Początek drugiej odsłony był dla gospodarzy niezbyt pomyślny. Niepotrzebne straty Polpharmy pozwoliły wyjść Stelmetowi na prowadzenie. Goście, którzy w swoich szeregach mają bardzo doświadczonych graczy, panowali na parkiecie. W końcówce drugiej kwarty Farmaceuci wrócili do dobrej dyspozycji z początku spotkania. W tym fragmencie bardzo dobrze grał Anthony Miles, który celną trójką zakończył pierwszą połowę meczu przy wyniku 37:35 dla zielonogórzan.
W trzeciej kwarcie Stelmet potwierdził swoją wartość. Dały o sobie znać indywidualności, których w ekipie gości nie brakowało. Koszarek, Zamojski, czy Dragiceić swoimi akcjami zdeprymowali podopiecznych Mindaugasa Budżinauskasa i po 30 minutach goście prowadzili 13 punktami.
W ostatniej odsłonie Polpharma zaczęła odrabiać straty. Świetna obrona i umiejętnie prowadzone akcje ofensywne dawały cenne punkty gospodarzom. Największe emocje dostarczyły ostatnie 3 minuty, kiedy to najpierw celna trójka Urośa Mirkovića dała remis, a następna Serba jednopunktowe prowadzenie. Goście zaczęli się gubić, a gospodarze uwierzyli w zwycięstwo. Na 29 sekund przed końcem przy remisie 63:63 Polpharma miała mieć piłkę z autu, ale sędziowie zmienili decyzję. Na szczęście starogardzianie znowu zagrali świetnie w obronie. Davis złapał na faulu ofensywnym Florence’a. Było 10 sekund do końca spotkania. Kociewskie Diabły rozgrywały akcję do końca i co najważniejsze skutecznie. Niemal równo z syreną z akcji trafił Miles i kibice oszaleli z radości. Goście jeszcze mieli do rozegrania niecałą sekundę. Udało im się oddać jeszcze rzut, ale piłka nie znalazła drogi do kosza.
Tym samym w piątek czwarty pojedynek obu drużyn.