Pochodzisz ze Starogardu Gdańskiego, ale gdzie obecnie jest Twoje miejsce na ziemi?
Od dłuższego czasu, bo od mniej więcej 18 lat mieszkam w Walii, a konkretnie w Cardiff. Jest to bardzo ładne miasto, studenckie, nowoczesne i dużo się tutaj dzieje. Jest tutaj dużo ciekawych miejsc. Tak mi się to miasto spodobało, że zasiedziałem się w nim blisko 20 lat.
Zdradź naszym czytelnikom czym się dokładnie zajmujesz?
Na co dzień jestem trenerem personalnym. Trenuję osobiście, ale także i online. Moją wielką pasją jest kulturystyka. Zajmuję się tym ponad 20 lat. Siedzę w tym już więc od bardzo dawna i nie zamierzam na razie kończyć.
Jak się zaczęła twoja przygoda z kulturystyką?
Pamiętam dzień, kiedy będąc małym chłopcem siedziałem z ojcem przed telewizorem i oglądał akurat walki boksu. Mike Tyson wychodził wtedy do walki w ringu i mimochodem słyszałem co się dzieje, ale nie oglądałem tego z dużą uwagą. W pewnym momencie usłyszałem jak wywoływali do ringu Mike’a Tysona słowami „The Heavyweight Champion of the World”, które mnie zahipnotyzowały. Powiedziałem sobie wówczas, że któregoś dnia chcę być wywołany jako mistrz wagi ciężkiej. Tak sobie ubzdurałem, że obojętnie w jakiej dyscyplinie. Po prostu chciałem mieć taki tytuł. Ćwiczyłem tak długo, że wkręciłem się w kulturystykę. Spodobało mi się to, tym bardziej, że szybko osiągałem bardzo dobre rezultaty. Z latami były one coraz lepsze. Zacząłem startować, aż w końcu usłyszałem te słowa.
Rozmawiając jesteśmy w miejscu, które dobrze znasz. Pewnie się troszeczkę zmieniło.
Moją karierę zacząłem w Agro Kociewie u Pana Bogdana Wróbla. To było jak miałem jakieś 16-17 lat. On wtedy startował, był 5-krotnym mistrzem Polski w kulturystyce, tak więc bardzo znanym kulturystą, no i w tamtym czasie naszym trenerem. Uczył nas, pokazywał wszystko od podstaw. Trenowałem u niego 5-6 lat. Przez ten okres się nauczyłem bardzo dużo. Nie dość, że od chłopaków, ale przede wszystkim od Pana Bogdana. Tak zakorzenił w nas ten sport, że to dzisiaj trenujemy. Większość chłopaków przychodzi na tę siłownię, a minęło już ponad 20 lat.
Jak długo trwa przygotowanie do startu w tak dużych zawodach, w których Ty bierzesz udział?
Zależy jak wygląda moje ciało przed zawodami, czyli jak długo trwał mój off-sezon, ile tej masy zrobiłem. Zależnie od tego jaki jest ten stopień tak trwa okres przygotowawczy. Normalnie to jest 12 tygodni i wówczas jestem gotowy do zawodów. W moim przypadku nie dopuszczam do okropnego zatłuszczania się.
Co jest dla Ciebie najtrudniejsze? Czas przedstartowy, samo zrzucenie masy na zawody, czy po starcie?
Czas przedstartowy i całe przygotowanie to jest właśnie najlepszy moment. Wówczas się dużo dzieje. Przez ten czas wizualizujesz sobie wygraną na scenie i przeciwników. Wyobraźnia wówczas działa. Sam się nakręcasz i musisz znaleźć w sobie motywację. To czyni siebie wygranego i się nie poddaję. Ja już mam w sobie taką determinację i siłę wytrenowaną przez tyle lat przygotowań, że nie ma czy mi się chce czy nie chce, po prostu musi być wszystko zrobione.
A kiedy występuje ten najtrudniejszy moment?
Po zawodach. Schodzisz ze sceny, nie ma już tej całej atmosfery. To jest na krótki okres, cieszysz się tymi wygranymi, ale za chwilę już nie masz celu. Brakuje tej całej determinacji. Jak nie czuję się zmęczony tak, że ledwo chodzę, to jakby coś było nie tak. Nie jestem sobą.
Czyli odpoczynek nie jest wskazany dla Ciebie?
Jest jak najbardziej. Musi być i odpoczynek i ciężka praca, ale jeśli ciało przyzwyczaja się do tych przesileń, do tej determinacji, przez cały rok lecisz w tym po prostu i potem jak nie musisz to jest dla mnie trudne, że nie muszę wstać, nie muszę robić cardio, mogę zjeść co chcę. To jest problem, kiedy nie potrafię się odnaleźć.
Jeśli chcielibyśmy wziąć takiego zwykłego chłopaka z ulicy i doprowadzić go do startu w zawodach, to ile czasu zajęłoby mu to?
To zależy od tego jak wygląda w danym momencie. Czy trzeba zbudować tkankę mięśniowa, czy trzeba dużo zrzucić i dużo pracy włożyć, żeby w ogóle doprowadzić do jakiegoś wyglądu i dopiero zacząć budować. Wszystko zależy indywidualnie od danej osoby. Zależy jaki ma metabolizm, czy będzie się trzymał diety, czy będzie chodził na treningi. To jest tyle czynników wpływających na to, że całe życie codzienne trzeba podporządkować.
Czyli są osoby, którym to będzie łatwiej przychodziło, niezależnie od stanu kondycji?
Genetyka wpływa na to bardzo. Jeśli ktoś jest genetycznie tak skonstruowany, że robi się proporcjonalny to ma dużo łatwiej. Ale jest wiele osób, kulturystów, którzy takiej genetyki nie mają, a uzyskują lesze osiągnięcia niż ci z genetyką. Ciężka praca bije na głowę każdy talent i genetykę.
Chciałabym, żebyś opowiedział o swoich osiągnięciach.
Nie lubię za dużo mówić o sobie, a już w ogóle o moich tytułach, ale troszeczkę uzbierało się tego w ciągu tych lat. Mam wiele pierwszych miejsc z wagi ciężkiej. Zacznijmy od tego, że startuję tylko w federacjach IFBB i NPC Worldwide, czyli bardzo prestiżowych. Na przykład Arnold Classic, Mr Olimpia, czy European Championship. Dla mnie liczą się tytuły i walka z najlepszymi, najcięższymi. Nie satysfakcjonuje mnie, że będę mistrzem w jakiejś podrzędnej federacji, która dla mnie nic nie znaczy. Wolę przegrać z najlepszymi, niż wygrać ze średniakami.
Robisz sobie takie starty próbne w niższych rangach czy nie?
Nigdy nie robię próbnych, od razu skaczę na głęboka wodę, bo wtedy wiem w jakim szeregu staję. Dzięki Bogu i ciężkiej pracy mam ogromne szczęście i zawsze na tym podium staję, rzadko się zdarza, żebym na tym podium nie był. Mam wiele pierwszych miejsc w federacji IFBB i NPC, jestem mistrzem Arnold Classic, dwa razy 2. miejsce na Mr Olimpia, Open Overall Heavyweight Champion IFBB, także w Wielkiej Brytanii. Jest tego o wiele więcej, ale za dużo do wymieniania.
Mówiłeś o przeszłości, jak to się zaczęło, z kim trenowałeś? Teraz robisz wszystko sam czy potrzebujesz wsparcia trenera?
Nawet najlepszy zawodnik ma swojego trenera. Nie chodzi o to, że nie wie co ma robić, ale przed samymi zawodami Twój umysł zabiera Cię w takie ciemne strony, że już nie wiesz czasami ile jest 2+2. Trener spojrzy chłodnym okiem na Twoja formę, na Twoje samopoczucie i wie co wtedy zmienić, czy jak Cię zaadaptować, żeby ta forma była jednak jak najlepsza, gdyż umysł potrafi płatać figle przed samymi zawodami. Także od paru lat współpracuję z Piotrem Głuchowskim, naszym wielokrotnym Mistrzem Świata. Jest to świetny trener, jestem bardzo zadowolony z naszej współpracy, wiele osiągnięć zawdzięczam właśnie jemu i odkąd współpracujemy, to zacząłem wchodzić na jeszcze wyższy poziom. Wierzę, że nasza współpraca będzie jeszcze trwać wiele lat.
Czy technika w tym sporcie jest ważna i jakie ona ma znaczenie, jeśli chodzi o zdrowie i efektywność pracy?
To jest właśnie błąd młodego pokolenia, oni trenują ego a nie mięśnie. Z tego, co zauważyłem jako trener, niektórzy chcą pokazać, że mają siłę i dużo podnoszą. Komuś takiemu zmniejszam ciężary od razu do minimum. Najpierw robię rezonans tygodniowy/dwutygodniowy z lekkimi ciężarami, patrząc czy nie ma kontuzji, jak w ogóle sobie radzi i ile ma siły. Potem stopniowo zwiększam mu te ciężary i zwracam uwagę na jego technikę. Jak widzę, że nie potrafi technicznie, to w życiu nie dam mu większych ciężarów dopóki tej techniki nie zrobi tak jak ma być. Stopniowo przygotowuję go do coraz większych ciężarów i to w ciągu paru miesięcy się zmienia. Technika jest na pierwszym miejscu.
Co jest główną rzeczą, która Cię motywuje do uprawiania tego sportu?
Wejść na sam szczyt i wygrać z najlepszymi. Daleki cel, ale nie nieosiągalny.
Jeżeli nie kulturystyka, to jaki byłby Twój wymarzony sport?
Wiele osób mnie o to pytało i się dziwią. Szczerze to kulturystyka nie jest moją pierwszą miłością, a jest to MMA, czyli sztuki walki. Zawsze chciałem to robić od młodych lat, ale za moich czasów jeszcze nie było MMA, a był boks. W tym czasie jak wszyscy zaczęli chodzić na boks, to ja zacząłem chodzić na siłownię, a że szybko zacząłem zmieniać swoje ciało, wciągnąłem się w to, nawet nie wiem kiedy, a 5 – 6 lat minęło. Wówczas już dobrze wyglądałem i potem było mi szkoda zrzucić 15 kilogramów masy mięśniowej, żeby być szybszym i sprawniejszym w sztukach walki.
A kiedy przejdziesz na sportową emeryturę i nie będziesz już uprawiał kulturystyki, to będziesz chciał zamienić ją na sztuki walki?
Nie chce tego jeszcze mówić, ale z tylu głowy mam cały czas swój plan.
Dziękuję za rozmowę.