Policjanci ze Skarszew interweniowali wobec nietrzeźwego kierowcy volkswagena, który wjechał na wysepkę, uderzył w znak drogowy i zatrzymał się na poboczu. Mieszkaniec Kociewia oddalił się z miejsca zdarzenia, aby po pewnym czasie powrócić po swoje auto z lawetą. Jak się okazało, kierowca rozbitego auta był nietrzeźwy.
W nocy ze środy na czwartek dyżurny starogardzkiej komendy otrzymał zgłoszenie o kolizji drogowej, do której doszło na drodze wojewódzkiej nr 214 w miejscowości Skarszewy. Funkcjonariusze z miejscowego posterunku, którzy zostali skierowani na miejsce zdarzenia zastali na poboczu drogi rozbitego volkswagena. Ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wynikało, że jadące od strony Bolesławowa auto wjechało na wysepkę rozdzielającą pasy ruchu, gdzie uszkodziło znak drogowy, a następnie zatrzymało się na lewym poboczu drogi. Kierujący tym pojazdem mężczyzna oddalił się z miejsca zdarzenia.
Mundurowi ustalili jego rysopis i natychmiast przystąpili do sprawdzania pobliskich ulic w celu jak najszybszego dotarcia do sprawcy tego zdarzenia. Po pewnym czasie interweniujący w tej sprawie funkcjonariusze zdobyli informację, że sprawca kolizji powrócił po swój pojazd z lawetą. Policjanci natychmiast wrócili na miejsce zdarzenia, gdzie ustalili personalia kierowcy. 38-letni mieszkaniec Kociewia przyznał mundurowym, że wcześniej spożywał alkohol, a następnie usiadł za kierownicą i spowodował kolizję drogową. Badanie alkomatem wykazało w jego organizmie prawie 3,5 promila. Na szczęście, w wyniku tego zderzenia kierowcy, ani żadnym osobom postronnym nic się nie stało. Funkcjonariusze zatrzymali sprawcy tego zdarzenia prawo jazdy. Teraz mężczyzna usłyszy zarzuty dotyczące kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwym.
Za popełnienie tego przestępstwa grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności. Oprócz kary więzienia za jazdę w stanie nietrzeźwości grozi zakaz prowadzenia pojazdów do 15 lat. Każde kolejne tego rodzaju przestępstwo wiąże się z wyższą odpowiedzialnością karną.